Zapytali więc ponad 1 000 osób – mieszkańców Wielkiej Brytanii i jednocześnie użytkowników strony – o to, ile wynosi „idealna liczba” partnerów seksualnych. Odpowiedzią która padała najczęściej, było „gdzieś między 8 a 12”.
Złotym środkiem jest tu więc 10. Tak stwierdziło 38% badanych mężczyzn oraz 37% badanych kobiet. 10 partnerów seksualnych to na tyle dużo, aby nabrać niezbędnego doświadczenia, ale jednocześnie nie za dużo.
Zapytano również o to, jak wielu partnerów seksualnych miały w życiu osoby biorące udział w badaniu. W przypadku kobiet liczby te wynosiły znacznie więcej niż u mężczyzn. Średnią dla ogółu było jednak właśnie 10. Jakiekolwiek liczby wynoszące już powyżej 20 były odbierane źle. Tylko 3% kobiet i 4% mężczyzn udzieliło podobnej odpowiedzi.
W ankiecie zapytano również o to, czy osoby badane chciałyby dowiedzieć się, jak wielu partnerów seksualnych miała w życiu ich druga połówka. 35% kobiet odpowiedziało, że owszem, chciałyby posiąść tę wiedzę. W podobny sposób myślało 30% mężczyzn biorących udział w ankiecie.
Ich łacińska nazwa to „muscae volitantes”, co dosłownie oznacza „latające muszki”. Ta iluzja optyczna tworzy się we wnętrzu gałki ocznej w ściśle określonych warunkach. Męty ciałka szklistego to malutkie rzeczy, które dostały się do wnętrza gałki ocznej i rzucają cień na siatkówkę oka – światłoczułą tkankę, która znajduje się z tyłu oka.
Nie są to jednak materiały pochodzenia obcego, lecz kawałki Twojego własnego ciała, które „zgubiły gdzieś drogę”. Wśród nich mogą znaleźć się mikroskopijne kawałki tkanek, czerwone krwinki lub białko. Ich ruch zależy od ruchu naszych gałek ocznych – dlatego też ruszają one się zawsze wtedy, kiedy zmieniamy kierunek widzenia.
Najlepiej widoczne są one wtedy, kiedy patrzymy na coś czystego i jasnego – jak na przykład niebo w słoneczny dzień lub biały ekran komputera. Nie da się jednak skupić na nich wzroku.
Więcej na ich temat dowiecie się z poniższego wideo. Wideo ma napisy po polsku, musicie jednak kliknąć w ikonkę napisów na odtwarzaczu, aby się pojawiły.
Czekamy na dokładne badania na ludziach.
Mowa o wyroku z lipca 2016 roku. Dotyczył on jednego ze sklepów całodobowych w Krakowie. W trakcie kontroli stwierdzono, że sprzedawca łamie ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Wierzcie lub nie, ale dotyczyło to... umieszczania alkoholu w witrynie sklepu.
W ustawie reklamę definiuje się jako „publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych”, jest to niezmienne od 1982 roku, nowość to wyrok NSA, w którym zamieszenie alkoholu w witrynie jest uznany za reklamę
- komentuje całą sprawę dr Mateusz Radajewski, prawnik Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS.
Do wyroku postanowiły dostosować się również niektóre samorządy. Jego treść została rozesłana do sklepów mających w swojej ofercie wysokoprocentowe alkohole.
Dlaczego jednak nawet we wnętrzu sklepów możemy zaobserwować zasłonięte etykiety? Zdaniem sprzedawców klient nie może widzieć alkoholu przez szybę, nawet jeśli nie znajduje się on w witrynie.
Niezależnie czy tego typu praktyki staną się codziennością i w każdym sklepie będziemy mogli zaobserwować zakryte etykiety na butelkach czy też nie, należy się zastanowić, czy to ma w ogóle jakikolwiek sens. Ta cała sytuacja wygląda bowiem, jak scena wyjęta z filmu „Miś”.