straszne
Od śmierci Teda Bundy'ego na krześle elektrycznym mijają właśnie 33 lata. Morderca został stracony 24 stycznia 1989 roku.
Ted Bundy był jednym z najbardziej brutalnych seryjnych morderców w historii USA. Przyznał się do zamordowania 30 kobiet, ale szacowano, że ofiar mogło być nawet 100. Jego ofiarami był zwykle młode, długowłose kobiety. Najczęściej ginęły od uderzenia w głowę tępym przedmiotem, zazwyczaj łomem. Bundy był przystojny, inteligentny i błyskotliwy co pomagało mu w polowaniu na ofiary.
Eleanor Louise Cowell urodziła Teda w wieku 22 lat. Była samotna i nie miała pieniędzy, w ramach kompromisu z rodzicami zgodziła się, że po narodzinach Teda zostanie on przez nich adoptowany. Ted żył w świadomości, że Louise to jego starsza siostra. Plotkowano również, że biologicznym ojcem Teda jest jego dziadek, Samuel. Tej teorii jednak nigdy nie potwierdzono.
Ted miał ciężkie dzieciństwo, dziadkowie, którzy go wychowywali znęcali się nad nim, dziadek był alkoholikiem, natomiast babcia miała problemy psychiczne i często przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Samuel Cowell był dla Teda dużym autorytetem, mimo tego, że bił i jego i matkę.
Pierwszy znany atak Teda nie zakończył się morderstwem. W 1974 roku włamał się do mieszkania 18 letniej Karen Sparks, pobił ją do nieprzytomności i wykorzystał. Karen w wyniku zdarzenia stała się niepełnosprawna. Jednak już miesiąc później Bundy dokonał pierwszego morderstwa, zabił studentkę Uniwersytetu Waszyngtońskiego Lindę Ann Healy.
Ted kontynuował swoje mordercze żądze. Wybierał swoje ofiary według podobnego schematu. Kobiety miały od 15 do 25 lat. W większości były studentkami, rasy białej z długimi brązowymi włosami, rozdzielonymi na środku głowy przedziałkiem. Teoria głosi, że Ted wybierał swoje ofiary na podobieństwo swojej mamy.
16 sierpnia 1975 roku Ted został aresztowany przez funkcjonariusza drogówki. Bundy zaczął wówczas uciekać. Policjantowi udało się jednak go zatrzymać, a gdy przystąpił do przeszukania pojazdu, znalazł m.in. kominiarkę, maskę wykonaną z rajstop, worki na śmieci, kajdanki i szpikulec do lodu.
Proces Bundy'ego był pierwszym w historii USA, transmitowanym przez media. Seryjny morderca skończył na krześle elektrycznym. Wyrok wykonano 24 stycznia 1989 roku rano w więzieniu stanowym Florydy w Raiford.
Rodzice Martina sądzili, że to zwykłe przeziębienie, chłopiec zaczął jednak tracić apetyt, był bardzo zmęczony, a poruszanie się zaczęło sprawiać mu problemy. Stan zdrowia coraz bardziej się pogarszał. Doszło do tego, że Martin nie wiedział co jest rzeczywistością, przestał również rozpoznawać twarze.
Martina leczono na gruźlicę i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, ale nikt postawił żadnej diagnozy. Przetestowano setki różnych lekarstw - bez efektów. Chłopiec zagubił się w dalekiej krainie, do której tylko on miał dostęp.
Tymczasem 12-latek coraz częściej sypiał, miał mniej sił, aż pewnego dnia zapadł w śpiączkę. Lekarze określili, że Martin jest w stanie wegetatywnym i poinformowali rodziców, że pozostaje im tylko pielęgnować go i czekać, aż choroba neurologiczna zrobi swoje i Martin umrze.
Jednak pewnego dnia wydarzył się cud, zupełnie bez żadnej przyczyny, w wieku 16 lat Martin zaczął odzyskiwać świadomość. Powoli zaczynał orientować się w swoim położeniu. Powoli wracała mu pamięć, ale wciąż nie mógł nawiązać kontaktu z otoczeniem. Niestety, ani jego rodzice, ani opiekunowie nie zauważali, że w chłopcu znów tli się świadomość.
Sytuację potęguje fakt, że chłopiec przebywał w domu opieki, w którym pielęgniarze i pielęgniarki ciągnęli chłopca za włosy, krzyczeli na niego, bili, uderzali metalową łyżką o jego zęby tak, by zadać mu ból. Ale to nie było najgorsze. Najbardziej przerażające były noce, podczas których nie mogący się poruszać 12-latek był molestowany seksualnie.
Strasznych momentów było więcej, Martin wspomina, że pewnego razu, jego matka przekonana, że on nie jest w stanie jej usłyszeć, weszła do niego do pokoju i:
Spojrzała na mnie, a jej oczy zaszły łzami. Chciałem ją pocieszyć, wstać z wózka i zostawić za sobą tę cielesną skorupę, która przysporzyła nam wszystkim tyle cierpienia. "Musisz umrzeć - powiedziała powoli. - Powinieneś umrzeć".
Poczułem, że cały świat się ode mnie oddalił. Wstała i wyszła z pokoju w milczeniu. Tego dnia chciałem spełnić jej wolę i umrzeć. Nie mogłem się doczekać, kiedy życie mnie opuści. Wraz z upływem lat stopniowo zacząłem rozumieć desperację mojej matki i wybaczyłem jej. Krok po kroku zrozumiałem, dlaczego tak trudno matce żyć z tak okrutną parodią kogoś, kto kiedyś był jej zdrowym dzieckiem, które tak bardzo kochała.
Dopiero kiedy Martin miał 25 lat, Virna van der Walt, terapeutka w ośrodku dziennego pobytu zauważyła słabe oznaki reakcji - lekki uśmiech, kiwnięcie głową w odpowiedzi na polecenia. Martin, na wyraźną prośbę Virny, został skierowany do specjalnego ośrodka alternatywnej komunikacji Uniwersytetu w Pretorii, gdzie przeszedł różne testy i okazało się, że jest świadomy i zdolny do reakcji.
Martin opanował komputer do tego stopnia, że skończył uniwersytet, gdzie studiował programowanie, a następnie dostał pracę jako informatyk.
W wieku 33 lat w czasie rozmowy na Skype Martin poznał Joannę. Choć mężczyzna do dziś posługuje się syntezatorem mowy, nie stanowiło to dla nich żadnego problemu. Para zaczęła spędzać godziny na rozmowach. Błyskawicznie się zakochali i wkrótce zostali małżeństwem.
Mężczyznę oskarżono o zabicie dwóch kobiet. Jednak prawdopodobnie zabił aż 20 osób. 36-latek pracował jako kelner w pobliskiej restauracji. Po pracy wypuszczał się na krwawe łowy. Ofiary zaciągał do swojego domu i bestialsko się nad nimi znęcał.
Gdy zdała sobie sprawę gdzie mieszka natychmiast zadzwoniła do właścicielki i zażądała rozwiązania umowy. Kobieta była jednak niewzruszona. – Powiedziała: Nie, podpisałaś umowę najmu i musisz się z niej wywiązać.
Jednak jak twierdzą eksperci z rynku nieruchomości – właściciel nie ma obowiązku informowania o tym, kto mieszkał wcześniej w danym budynku, ani też, co w nim robił.
Był nazywany kostuchą i Szalonym Kapelusznikiem. Dla przeciwników nie miał litości, mówi się, że zabił ponad 100 osób. W 1986 roku u gangstera wykryto wirusa HIV. Do zakażenia doszło w szpitalu. Scarpa cierpiał na wrzody żołądka i musiał poddać się operacji. Ponieważ stracił dużo krwi, konieczna okazała się transfuzja. Scarpa nie zgodził się na krew z banku krwi, bo obawiał się, że pochodzi od Afroamerykanów, których nienawidził. Dawcami byli więc członkowie mafii, jeden z nich był nosicielem wirusa HIV.
18-latka nawiązała kontakt internetowy z Darinem Schilmillerem, który przedstawił się jej jako multimilioner. Mężczyzna zażądał, by dziewczyna kogoś zabiła, a potem wysłała mu film.W zamian miał zapłacić 9 mln dolarów. Dziewczyna zgodziła się i namówiła do udziału w morderstwie znajomych. Po wszystkim mieli podzielić się pieniędzmi. Grupa nie wiedziała jednak, że Schilmiller nie jest milionerem.
Pasażerowie jednego z pociągów byli świadkami potrącenia 50-letniej kobiety, która siedziała na torach w pod bydgoskim Pawłówku przy ul. Spokojnej. Poszkodowana nie przeżyła. Pechowcy wsiedli do nowo podstawionych wagonów i z opóźnieniem ruszyli w dalszą drogę. Przed wjazdem do Bydgoszczy pod koła nowo podstawionego pociągu wtargnął mężczyzna. Niestety jego próba samobójcza okazała się również skuteczna. Pechowi pasażerowie byli przez to świadkiem dwóch śmierci.